W bramkarzach siła
Pozostańmy przy meczu Borussi w Lidze Mistrzów. Podczas rozgrzewki w Eindhoven kontuzji doznał podstawowy golkiper czarno-żółtych, Gregor Kobel. Trener musiał zdecydować czy między słupki pośle Alexandra Meyera czy Marcela Lotkę. Ostatecznie Edin Terzić postawił na bardziej doświadczonego Meyera, a młody Polak nadal traktowany jest jako plan długoterminowy Borussi. Lotka na co dzień rywalizuje w trzeciej Bundeslidze, ostatnio został powołany do czołowej jedenastki kolejki. Za czasów gry w Herthcie Berlin Polak zaliczył już debiut na najwyższym poziomie niemieckich rozgrywek, wprawdzie wpuścił wtedy trzy bramki, ale popisał się również szeregiem dobrych interwencji. Ówczesna szansa otrzymana przez naszego rodaka była splotem kontuzji i chorób innych bramkarzy klubu, ale już na zawsze zostanie w jego CV. Lotka ma dopiero 22 lata, czas pokaże w jakim kierunku wytyczy szlak swojej kariery.
Do Niemiec przyjedzie również Kamil Grabara, ale dopiero po pierwszym lipca, gdy wygaśnie jego kontrakt z FC Kopenhaga. „Kicker” twierdzi, że kwota transferu to 13.5 miliona euro, które za Polaka musiał zapłacić Wolfsburg. W tym klubie występowało już wielu naszych rodaków, jak chociażby Krzynówek, Błaszczykowki czy Juskowiak, a Grabara ma szansę stać się niezwykle istotną częścią Wilków. Co ciekawe, jeszcze niedawno pojawiały się plotki, jakoby miał on znaleźć się na celowniku samego Bayernu Monachium. Grabara ma wszelkie predyspozycje by osiągnąć status gwiazdy, nie gryzie się w język, jest pewny siebie, a przeciwności napędzają go do pracy:
„Jestem chyba jedynym zawodnikiem w lidze, który jest wygwizdywany na wszystkich stadionach, ale ma to na mnie dobry wpływ” – mówił po zdobyciu nagrody „Złotej Bramki” w Danii.
Co ciekawe, Grabara nie darzy zbytnią sympatią swojego kolegi po fachu opisanego w kolejnym akapicie, szczególnie za wypowiedzi na temat innych graczy z Polski. Jak stwierdził Kamil:
„Gdyby mówił tak o mnie, mógłby dostać w tubę.”
Kto?
Rafał Gikiewicz, przez dziesięć lat występujący w Niemczech, który dopiero na ten sezon przeniósł się do ligi tureckiej, z której jednak prędko odszedł. Charakterny bramkarz musiał siedzieć na ławce rezerwowych z powodu limitu obcokrajowców obowiązującego w Turcji. Kto zna Gikiewicza, ten wie, że taki obrót spraw nie mógł mu pasować, nawet jeśli rekompensatą miała być wciąż wypłacana solidna pensja. Zamiast wybrać wakacje, bramkarz wrócił do ligi polskiej, by w barwach Widzewa Łódź zadebiutować w derbowym starciu z ŁKS-em. Być może dobre występy w kraju, sprawią, że ponownie znajdzie pracodawcę w Niemczech (zainteresowanie wyraża choćby Schalke 04). Rodzina Gikiewicza pozostała w Turcji, gdyż dzieci chodzą tam do niemieckiej szkoły, zapewne będzie zależało im na ukończeniu edukacji właśnie w tym systemie.
Gikiewicz grając jeszcze w Augsburgu pomagał zaaklimatyzować się w zespole Marcelowi Łubikowi, wówczas osiemnastolatkowi. Dziś chłopak kontynuuje swoją przygodę z klubem, póki co w zespole rezerw, ale kto wie co dalej? Z pewnością można dopisać go do długiej listy perspektywicznych bramkarzy znad Wisły.
Liczby
Jak podaje portal Weszło.pl, w sezonie 2020/2021 w Bundeslidze sześcioro polskich zawodników zdobyło łącznie 51 bramek. Wśród nich oczywiście, Robert Lewandowski. W obecnych rozgrywkach panowie Gumny, Kamiński i Kownacki, nie strzelili ani jednego gola. Nieobecność Polaków na liście strzelców ligi niemieckiej ostatni raz miała miejsce w sezonie… 1985/1986.
Rozwiązanie matematycznej łamigłówki z trzema piłkarzami i zerem goli w wyniku jest wbrew pozorom proste. Polacy przegrali rywalizację o miejsce w składach swoich drużyn i nie otrzymuję szans na grę.
Sroce spod ogona nie wypadli
Pozostając przy naukach ścisłych, wszyscy wymienieni wcześniej zawodnicy mają wspólny mianownik – ich umiejętności kształtował Lech Poznań. Kamiński dla drużyny z Wielkopolski zdobył 14 bramek, Gumny 2, a Kownacki 20. Każdy z nich był wyróżniającą się postacią, wszyscy już jako nastolatkowie występowali w młodzieżowych kadrach narodowych. Dziś cieszą się różną opinią w swoich klubach.
Najwięcej hałasu wytworzył wokół siebie Robert Gumny, któremu kierownictwo Augsburga przekazało wprost, że ma wziąć się do roboty, bo kilka milionów euro można było wydać w lepszy sposób. Co zabawne, także w tę aferę zamieszany jest Rafał Gikiewicz, który był tłumaczem na tym spotkaniu, a później przekazał informacje mediom.
Z kolei Jakub Kamiński ma opinię pracusia, zawodnika dojrzałego mentalnie i piłkarsko. Niestety, w pierwszej części sezonu dostał zaledwie 297 minut gry i nie zapisał się w tym czasie w statystyce bramek ani asyst. Niko Kovać, trener Wolfsburga, dał mu szansę z początkiem rundy wiosennej w sparingu z Schalke, którą Polak w pełni wykorzystał strzelając gola i zaliczając kluczowe podanie do Vaclava Cernego. W meczu z Heidenheim z końca stycznia, Polak wpierw efektownie zapoczątkował skuteczną kontrę, ale pod koniec spotkania zgubił krycie dając rywalom wyrównującego gola.
Dawid Kownacki w trzech meczach rozegranych w 2024 roku otrzymał łącznie 26 minut na pokazanie swoich umiejętności. Według „Bilda” trzy inne zespoły z Bundesligi interesują się naszym graczem, ale właściciele obecnej organizacji nie chcą zgodzić się ani na transfer, ani na wypożyczenie. Szkoda, gdyż Kownacki przez brak regularnej gry nie dostaje również szans w kadrze.
Będzie gorzej?
Robert Lewandowski to fenomen, nie ma się co oszukiwać, że za moment do Bundesligi wskoczy chłopak znad Wisły, który z lekkością zdominuje klasyfikację strzelecką. Wielu młodych piłkarzy wybiera obecnie odmienne kierunki na rozwój kariery niż liga naszych zachodnich sąsiadów. Sami skauci Bundesligi również chętniej wyszukują piłkarzy o innym profilu niż ci, którzy pierwsze nauki pobierali w Polsce. Zamiast goli, powinniśmy raczej wypatrywać efektownych parad w wykonaniu naszych bramkarzy. Dobre i to!
Zdjęcie w tytule: https://www.transfermarkt.de/marktwerte-danemark-vfl-transfer-grabara-legt-erneut-zu-schon-im-winter-nach-wolfsburg-/view/news/431590
Grzegorz Szklarczuk