Monika Sędzierska: Zacznijmy od obalenia największego mitu, powtarzanego nawet w środowisku medycznym, że dużo języków może zaszkodzić dziecku i powodować opóźnienia w mowie, a nawet w rozwoju. Czy naprawdę tak jest?
Dr Anna Mróz: Absolutnie nie. Mamy bardzo dużo badań, które pokazują jednoznacznie, że dwu- i wielojęzyczność nie obciąża dzieci. Jest ona wręcz bardzo ważnym stymulatorem do rozwoju, a większość ludzkości jest wielojęzyczna! Mamy naturalne kompetencje, żeby wychowywać się w kilku językach.
Zdarza się jednak często, że dzieci mieszają języki. Mówią na przykład: Mamo, zobacz, mój Teddy jest krank. Jak rodzice powinni wtedy zareagować? Poprawiać dzieci czy wręcz przeciwnie?
Są dwie przyczyny, dla których dzieci mieszają języki. Jedna z nich wynika z tego, że dziecko różne słowa przeżywa w różnych sytuacjach i w różnych językach. Jeśli zobaczyło koparkę, będąc z dziećmi z przedszkola na placu zabaw i krzyczy: Bagger, Bagger, to w żaden sposób nie da się rodzicom przekonać, że to jednak jest koparka. Albo na odwrót. Jakieś słówko z języka polskiego zapadło mu na tyle w pamięci, że stało się jego ulubionym słowem i przepłynęło do języka niemieckiego. To naturalny proces rozwojowy.
Jako rodzice powinniśmy jednak pamiętać, że jesteśmy wzorem językowym dla naszego dziecka. Jeżeli w rozmowie z nim mieszamy języki, to dziecko nie ma szansy przyswojenia mechanizmu rozdzielania języków. Nie będzie też miało świadomości, które słowo przynależy, do którego języka. Warto więc parafrazować wypowiedzi naszego dziecka. Jeśli mówi: Mamo, daj mi Apfel, wtedy warto powtórzyć: A! Chcesz jabłko, tak? Chcesz jabłko czerwone czy zielone?
Ale jeśli to mama mówi: Podaj mi Handy, to już jest gorzej, prawda?
Tak, nie powinniśmy tak rozmawiać z dziećmi.
Przejdźmy do strategii. Zacznijmy od rodziców mieszkających w Niemczech, którzy są Polakami i w domu rozmawiają po polsku. Rodzi im się dziecko, które dorasta w niemieckojęzycznym środowisku w przedszkolu i szkole. Jak zacząć jego przygodę z dwujęzycznością?
W rodzinie polskojęzycznej należy mówić do dziecka wyłącznie w języku polskim. Rodzice są najbardziej autentyczni w swoim języku. Mają w nim największe kompetencje językowe, jeżeli chodzi o używanie metafor codzienności. Frazeologizmy, powiedzonka i piosenki to skarb językowy, który w sposób naturalny przekazujemy dziecku. I nawet jeżeli jesteśmy na poziomie C1 lub C2 z języka niemieckiego, to nie mamy takiej swobody korzystania z pełnych zasobów językowych. Język jest jak ocean. Jeżeli nie wzrastaliśmy w jakimś języku, to nie mamy zasobów językowych obrazujących świat dziecka, opisujących jego przeżycia i emocje,
To dlatego najbardziej autentyczni jesteśmy w swoim języku. Także naturalne kompetencje pedagogiczne rodziców są zakorzenione w języku, w którym się wychowali. Tam jest źródło. Ukułam nawet pojęcie “język serca” w odniesieniu do języka pochodzenia. Język polski jest językiem serca, jeżeli w nim się wychowaliśmy.
Jednocześnie znam argumenty rodziców, którzy obawiają się, że jeśli będą rozmawiać z dzieckiem po polsku, a dziecko będzie musiało iść do przedszkola niemieckiego, to będzie mieć kłopoty z komunikacją

Tutaj też nauka przychodzi nam z pomocą. Dowiedzione jest to, że im bardziej rozwinięty jest pierwszy język, tym szybciej i efektywniej dziecko nabywa każdy kolejny. Czas spędzony z dzieckiem w pierwszych latach i miesiącach powinien być więc czasem “inwestycji językowej”.
Jeżeli dziecko idzie do przedszkola niemieckojęzycznego, to warto mu przekazać 5 strategicznych słów dotyczących fizjologii, najprostszych uczuć. Warto też wypisać 5 strategicznych słów personelowi przedszkola. Dużo przedszkoli posługuje się tą metodą.
Jeżeli dziecko rozwija się prawidłowo i ma zapewniony rozwój językowo-poznawczy w domu, to w ciągu roku powinno przyswoić swobodną komunikację w języku niemieckim.
Sprawa wydaje się trochę łatwiejsza, jeżeli rodzina jest mieszana, na przykład małżeństwo polsko-niemieckie
W takiej sytuacji dziecko mówi do mamy w języku mamy, a do taty w języku taty. Ten zwyczaj jest dla dziecka swoistą kotwicą. Dzieci uczą się poza tym rozróżniać słownictwo i systemy językowe, oddzielać je. Z czasem nabywają kompetencje przełączania kodów. I to w wielu rodzinach fantastycznie działa. Dziecko mówi na przykład przy stole w języku hiszpańskim do mamy, w języku polskim do taty, a w przedszkolu jest język niemiecki. Znam wiele takich rodzin. To naprawdę działa, ale, uwaga, wymaga konsekwencji i zaangażowania.
Język niemiecki w pewnym momencie zacznie jednak dominować w przedszkolu, na placu zabaw, w telewizji. Co rodzice mogą zrobić, żeby dziecko chciało posługiwać się językiem polskim
To naturalne, że w otoczeniu, w którym jest język niemiecki, staje się on językiem silniejszym, a potem też językiem edukacji. Jak wspierać język polski? Po pierwsze komunikować się w tym języku z dzieckiem, traktować je od urodzenia jako partnera do rozmowy, wzmacniać więź. Język serca jest kluczem do wielojęzyczności. Bez relacji bliskości, bez komunikacji, bez odczytywania potrzeb dziecka, okazywania mu akceptacji i zrozumienia, może być tak, że w którymś momencie dziecko odrzuci język polski, bo np. niemiecki będzie mu się z lepiej kojarzył.
Ale nawet jeżeli język polski ma się dobrze w rodzinie, to u dzieci i nastolatków pojawiają się fazy buntu. Ignorują język polski, odpowiadają rodzicom po niemiecku, zamykają się w sobie. Jak przełamać ten kryzys?
Oczywiście, takie takie etapy też się pojawiają. Tu nie pomogą zakazy, nakazy, wywieranie presji na dziecko. Wręcz przeciwnie, są to metody kontraproduktywne, które mogą doprowadzić do tego, że dziecko zaniecha komunikacji w języku polskim albo zacznie ograniczać komunikację w relacji z rodzicem.
Warto przypatrywać się temu. Romawiać z dzieckiem np: „Widzę, że chcesz ze mną ostatnio mówić więcej po niemiecku niż po polsku. Z czego to wynika?” I czasem okazuje się, że np. kolega w przedszkolu wyśmiał dziecko, że jest z Polski.
Warto wtedy zaopiekować się emocjami dziecka. Powiedzieć, że język to skarb rodzinny, więzi, relacje z dziadkami, z kuzynostwem, nasza kultura. Nawet z 3-latkami można sensownie o takich rzeczach rozmawiać.
Ja osobiście polecam rytuał serca: Jeżeli dziecko przeżywa kryzys, to warto usiąść z nim sam na sam, bez telefonu, bez innych członków rodziny. Położyć jego główkę na swoim sercu i zapytać, czy czuje, jak serce bije. A potem powiedzieć: „Moje serce bije po polsku i dlatego to jest dla mnie tak ważne, że mówię z tobą po polsku”.
Dzieci uwielbiają rytuały. To jest taki taki rytuał. Nie tylko metafora, ale też rzeczywiste doświadczenie cielesności, rodzica i bliskości, choć bez oczekiwania, że język serca rodzica musi zawsze być językiem serca dziecka, które przecież dorasta także w innym języku, języku otoczenia.
Jeżeli jednak rodzice nie ustaną w tym, że mówią w domu po polsku, to nadal dochodzić będzie do rozwoju językowego dziecka. Ten język nie zostaje zamrożony i w którymś momencie, jak przyjdzie pozytywny impuls, otworzy się nowa przestrzeń. Warto dzieciom w tym towarzyszyć.
Dziękuję za rozmowę. Do wysłuchania tego i innych podcastów o dwujęzyczności i języku polskim w Niemczech zapraszam na stronę cosmopopolsku. de oraz do serwisów streamingowych. Szukajcie hasła: COSMO po polsku.


