bezpłatne czasopismo polonijne ukazujące się w Niemczech | „KONTAKTY“ | In polnischer Sprache für Deutschland

“Niemieccy Polacy”, czyli Deutschpolen odkrywają polską tożsamość 

Wychowali się w Niemczech, ale swojej polskości już się nie wstydzą. Uczą się polskiego, szukają polskich korzeni. Nie chcą, tak jak ich rodzice, za wszelką cenę być niemieccy.

„Jestem bardziej widoczna, bo moi rodzice byli niewidoczni” – mówi w COSMO po polsku Emilia Smechowski, która wraz z Nastasją Kowalewski i Mateuszem Stach-Seiffe opowiada Maciejowi Wiśniewskiemu o tym procesie. 

Do Polaków – drugiej co do wielkości grupy imigrantów w Niemczech liczącej ponad 2 miliony osób – przylgnęła etykietka osób „niewidocznych”; zintegrowanych tak dobrze, bo po przyjeździe do Niemiec często starali się nie mówić po polsku, negowali, wręcz wypierali swoją kulturę i tożsamość.   

Ich dzieci – często urodzone i wychowane w Niemczech, dziś pełnoletnie – mają inne podejście.  Polskość odkrywają na nowo i są z niej dumni. Odpowiada im określenie niemieccy Polacy – Deutschpolen. A o procesie odkrywania swojej polskiej tożsamości opowiadają w książkach, w filmach, w mediach społecznościowych. Opowiedzieli również podczas niedawnej dyskusji w rozgłośni rbb, której partnerem była redakcja COSMO po polsku i którą zatytułowano „Silni, pewni siebie i polscy – co młodzi Deutschpolacy robią dziś inaczej?” 

“Wiele robią inaczej, bo mają zupełnie inne zaplecze niż ich rodzice. Zaplecze Polski, która może być wzorem rozwoju gospodarczego, która zaczęła być atrakcyjnym celem turystycznym, o której się trochę więcej mówi i która zaczęła mieć wartość polityczną również w Unii Europejskiej. To daje im możliwość pozycjonowania się inaczej w stosunku do Niemców niż emigranci z lat 80, o których pochodzeniu, kraju niewiele było wiadomo i kiedy funkcjonowały bardzo mocne stereotypy” –  mówi o drugim pokoleniu polskich emigrantów Magdalena Nowicka – socjolożka z Niemieckiego Centrum Badań nad Integracją i Migracją.

“Jestem bardziej widoczna, bo moi rodzice byli niewidoczni. Jako pokolenie wychodzimy z niewidoczności naszych rodziców, szukamy czegoś swojego, co nas od nich odróżni. Staramy się mówić po polsku” – mówi Emilia Smechowski – dziennikarka, koredaktorka naczelna tygodnika „Die Zeit”, autorka głośnej książki „Wir Strebermigranten”, w której opisuje historię emigracji własnej rodziny do Berlina Zachodniego w 1988 r. 

“Kiedy chodziłam do szkoły, wszystko w niej było niemieckie. Ja też chciałam być niemiecka. Wtedy zatraciłam swoją polskość. U mnie w rodzinie nie rozmawiało się o tym, dlaczego i w jaki sposób moi rodzice znaleźli się w Niemczech. Nie miałam odwagi zadawać im pytań dotyczących emigracji. Dopiero w swoim filmie się na to odważyłam i zapytałam, dlaczego zostali w Niemczech, dlaczego nie wrócili do Polski” – wspomina Nastasja Kowalewski – dziennikarka, autorka filmu „Mój polski ojciec i ja. Życie między dwoma światami” .

Jak przyznaje Emilia Smechowski, odkrywanie polskości było dla niej trudnym procesem. Nie wiedziała, czy dobrze robi, decydując się rozmawiać z córką po polsku, bo wątpiła w swoje umiejętności językowe.  

“Miałam kryzys tożsamościowy. Nie wiedziałam, kim jestem. Dziś wiem, że  trzeba to przetrzymać, bo to poczucie bycia “pomiędzy”, zawsze było i zawsze będzie moje” – przyznaje Emilia Smechowski.  

“W mojej rodzinie zawsze mówiliśmy po polsku i przyznawaliśmy się do Polski” – mówi z kolei Mateusz Stach-Seiffe – satyryk i influencer, którego kanał „Polenpapa” ogląda 2 i pół miliona osób.  

Mateusz przyjechał do Berlina w latach 80. Mieszkał na Neukoelln. “Tam każdy był skądś, więc nie miałem problemu z tym, że jestem z Polski. Byłem jednak bardzo niemiecki. Dopiero niedawno, kiedy zaczęłam robić filmiki w internecie, zrozumiałem, że jednak Polska głęboko we mnie siedzi. I odkryłem ją na nowo” – przyznaje.  

Zdaniem socjolożki Magdaleny Nowickiej to zachowanie typowe nie tylko dla drugiego pokolenia Polaków w Niemczech, bo inne grupy migrantów podobnie się zachowują. Turcy też zaczynają być bardziej dumni z tego, że są Turkami, każdy podkreśla swoje pochodzenie.  

“Moja książka “Wir, Strebermigranten” wyszła 7 lat temu, a ja do dzisiaj dostaje wiadomości od ludzi, że to, co opisałam, to nie była tylko moja historia, że opisałam kolektywną historię polskich emigrantów do Niemiec. Zaskoczyło mnie to, ile reakcji dostałam. Dzisiaj czuję, że jestem i Polką i Niemką. W Polsce czuję się bardziej Niemką, w Niemczech czasem czuję się bardziej Polką, ale teraz łatwiej mi się z tym pogodzić niż np. 10 lat temu” – przyznaje Emilia Smechowski. 

„Polenpapa” to było na początku wyśmiewanie się. Jestem tam typowym Polakiem z lat 80. Mam tam wąsy jak Wałęsa i brzuszek taki jak mój tata. Szybko jednak uznałam, że nie chodzi o wyśmiewanie się, ale o pokazywanie różnych polskich zachowań, wujka Leszka czy Mirka, który ma coś z każdego z nas. Każdy zna takiego Polenpapa. Mam na instagramie tysiące obserwatorów, większość z nich pisze: Dokładnie tak u nas jest! Tak mi przypominasz mojego dziadka” – mówi Mateusz Stach-Seiffe.  

Satyryk zaznacza, że bardzo go cieszy i wzrusza, że to, co przekazuje jest wspólne dla wielu Polaków. “Jesteśmy jakoś wszyscy zjednoczeni w tej swojej pamięci” – puentuje.  

Jak dzisiaj radzą sobie w Niemczech tzw. Deutschpolen, czyli niemieccy Polacy? Posłuchaj COSMO po polsku, audycji i podcastów dla Polaków w Niemczech  

—————————————————————————— 

Jacek Dehnel opuszcza Berlin: Kryzys miasta artystów? 

„Wyjeżdżam z Berlina, bo jestem zmęczony użeraniem się z niemieckimi urzędami. Było fajnie, ale nie jest to miasto do mieszkania na stałe – mówi w COSMO po polsku Jacek Dehnel. Jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy po 5 latach w Berlinie wrócił wraz ze swym mężem do Polski. W rozmowie z Moniką Sędzierską opowiada o tym, co mu się podoba w Berlinie, a co mu w nim przeszkadza 

„Wyjeżdżam z Polski nie dlatego, że przestałem czuć się Polakiem, tylko dlatego, że nie jest mi tam dobrze. Cały czas są mi pokazywane drzwi” – mówił w COSMO po polsku  5 lat temu Jacek Dehnel, który wyprowadził się wówczas do Berlina. 

Dziś wraz z Piotrem Tarczyńskim podjął decyzję o powrocie do Polski, a o swojej decyzji opowiedział w dzienniku Berliner Zeitung, gdzie skrytykował m.in biurokrację i, jak to określił, „systemowy mobbing obywateli” uprawiany przez niemieckie państwo. Spotkała go za to krytyka ze strony części berlińskiej Polonii. Jego zdaniem widać tutaj różnicę pokoleniową. 

“Ci ludzie, którzy przyjechali tu w latach 80., 70., 60., strasznie się dziwią naszym doświadczeniom. Mówią: ale to nie jest możliwe, takie rzeczy się nie dzieją. No ale się dzieją. Tyle że oni przez pewne procesy przeszli kilkadziesiąt lat temu, są w innym miejscu” – zaznacza pisarz. 

Jak przyznaje, życie freelancera pomiędzy dwoma krajami jest trudne i powoduje mnóstwo problemów biurokratycznych.  

“Są ludzie, którzy mówią: prowadzę w Niemczech firmę, czy pracuję w Niemczech w firmie i nie rozumiem, o co mu chodzi. No tak, ponieważ nie jesteś freelancerem. Pisarz żyje w dużej części ze spotkań artystycznych, z czytelnikami. Każde takie spotkanie poza Niemcami stanowi mnóstwo problemów biurokratycznych. Chociaż 90 parę procent mojego dochodu jest w Polsce, albo w innych krajach, nie w Niemczech to muszę go opodatkować tutaj, według tutejszych zasad” – opowiada Jacek Dehnel.  

Problemy pisarz, jako freelancer, miał również z ubezpieczeniem.  

 “Jestem zmęczony użeraniem się z niemieckimi urzędami. Było fajnie, ale nie jako miasto do mieszkania na stałe. Mobbing to nie tylko jest agresja, taki zespół mikroagresji, który trwa bardzo długo. Niemcy zostali przez własne państwo, własne społeczeństwo ukształtowani w ten sposób, że wydaje im się, że to jest normalne” – ocenia.  

Jak dodaje, Berlin dzisiaj jest za drogi dla artystów, ale za brudny i za mało luksusowy dla bogatych informatyków.  

“Buduje się cały image miasta na tym, że to jest miasto kultury, biedne, ale sexy. A tutaj żadnych loftów, żadnych artystów. To już dawno się przebudowało na luksusowe apartamenty, w których mieszkają informatycy. Tylko, że informatycy już trochę nie chcą mieć poor but sexy i dirty but sexy, bo oni, skoro płacą grube tysiące euro, to chcą mieć tutaj czysto i ładnie. W związku z tym być może Berlin nagle popadnie w pustkę, bo jest za drogi dla artystów, ale za brudny i za mało luksusowy dla bogatych informatyków” – przypuszcza Jacek Dehnel. 

 Jego zdaniem, mitem jest również to, że Berlin jest fajnym miastem dla społeczności gejowskiej. “To było być może największe rozczarowanie, bo relacje tutaj są oparte tylko na jednorazowym seksie bez zabezpieczeń. Nie na łączeniu się w jakąś społeczność faktycznie i znajomości itd. Od moich znajomych, którzy dużo randkują, wiem, że to jest bardzo ciężkie, ponieważ umówienie się z kimkolwiek na przykład na kawę, na drinka, na wyjście wspólne, a nie na seks od razu, jest postrzegane jako coś dziwnego, zbyt osobistego” – mówi pisarz. 

Jacek Dehnel zwraca też uwagę, że w berlińskich usługach panuje opryskliwość i klimat znany z polskich sklepów w końcówce PRL. Mimo to pisarz do stolicy Niemiec będzie chętnie wracał:  

“To nie jest tak, że nagle powiedziałem, że Berlin jest cudowny, a później wyjeżdżam i mówię, że jest beznadziejny. Od początku mówiłem, że są rzeczy w Berlinie, które są fajne i które są niefajne i teraz dokładnie to samo mówię. Bardzo lubię berlińską zieleń. Infrastruktura rowerowa też jest świetna. Kierowcy szanują rowerzystów, przechodnie szanują rowerzystów. Warszawa może dużo brać przykładu z Berlina”.  

Szczerej rozmowy Moniki Sędzierskiej z Jackiem Dehnelem o życiu w Berlinie, rozczarowaniach i zachwytach, niemieckiej biurokracji, scenie gejowskiej, kryzysie miasta artystów i dynamicznych zmianach, jakie dostrzega w Polsce, posłuchasz w całości w audycji i podcastach COSMO po polsku 

COSMO po polsku – podcast, radio i najnowsze wiadomości z Niemiec.

Codzienne życie i sukcesy Polaków w Niemczech. Niemcy z bliska i na bieżąco. Niemieckie realia po polsku. Pomagamy, informujemy, dyskutujemy, inspirujemy!

Podcast znajdziesz na platformach streamingowych, audycje od poniedziałku do piątku o godz. 22.00 na antenie radia COSMO w Berlinie na fali 96,3 MHz.

Napisz do nas cosmopopolsku@rbb-online.de

Udostępnij post:

Interesujące artykuły

Styczeń 2025 w Berlinie

Szukasz informacji o tym, co robić, gdzie pójść i kiedy w Berlinie? No cóż, Berlin to niesamowite miasto z szeroką gamą aktywności i wydarzeń, które zadowolą każdego smaka i preferencje. Daj nam znać, jeśli masz jakieś bardziej szczegółowe pytania!

Czytaj więcej
Najnowsze wydanie - styczeń 2025